Ogłoszenie przez Kaufland, że ich markety będą dostarczać usługi pocztowe, wywołało burzę wśród organizacji pracowniczych. Zarzuca się sieci, że łamie prawo.

W ubiegłym tygodniu media obiegła informacja, że Kaufland w odpowiedzi na potrzeby klientów wprowadza usługi pocztowe we wszystkich sklepach. Taka informacja nasunęła naturalny wniosek, że sieć będzie otwierać swoje sklepy w niedziele, podobnie jak np. Żabka.

– Na rynku handlowym obserwujemy tendencję uruchamiania tego typu działalności, która jednocześnie stwarza możliwość prowadzenia sprzedaży w niedziele niehandlowe. Uważnie obserwujemy konkurencję oraz trendy i nie zamykamy się na żadne z rozwiązań, które będzie odpowiadać potrzebom naszych klientów – podał Marcin Łojewski, członek zarządu Kaufland Polska w informacji prasowej.

Nie padła jednak jasna deklaracja, że sklepy zostaną w niedziele otwarte. W piśmie skierowanym do serwisu Dlahandlu.pl sieć prostuje, że taka deklaracja z ich strony nie padła. – W wysłanym materiale nie padła taka deklaracja, co oznacza, że na ten moment markety sieci Kaufland nie będą otwarte w niedziele niehandlowe – tłumaczy biuro prasowe sieci w rozmowie z Dlahandlu.pl.

Jednak sama informacja na temat wprowadzenia usług pocztowych do sieci spowodowała lawinę komentarzy związków zawodowych. W rozmowie z Tysol.pl, Alfred Bujara, szef handlowej Solidarności, uznał, że niemieckie markety łamią polskie prawo.

„Nie zaskoczyło mnie to. Sami w Niemczech nie handlują w niedzielę, a w Polsce nie są w stanie uszanować obowiązującego prawa. Zysk za wszelką cenę i brak poszanowania ludzi, prawa i pracowników. Niestety także polski Orlen i należący do niego Ruch pomagają sieciom handlowym w obchodzeniu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. Kilka dni temu pojawiła się informacja, że Ruch podpisał umowę z siecią Polomarket dotyczącą świadczenia usług pocztowych. Dzięki temu sklepy Polomarketu będą mogły być otwarte w niedziele”, mówi szef handlowej „S” w rozmowie z Tysol.pl.

Związkowiec dodał, że nie ma zgody na ponowne odbieranie pracownikom handlu prawa do niedzielnego odpoczynku, a Solidarność walczy o uszczelnienie ustawy.

Innego zdania jest Związkowa Alternatywa, prowadzona przez Piotra Szumlewicza. Ta organizacja mówi o tym, że należy tę ustawę wyrzucić do kosza i skupić się na podniesieniu pracownikom płac.

„W tej sytuacji uważamy, że ustawa o handlu w niedziele powinna być całkowicie odrzucona. Obecnie to nie jest zakaz handlu, tylko arbitralne ograniczenia obejmujące coraz mniejszą liczbę sklepów. Warto pamiętać, że podobne ograniczenia nie obejmują wielu innych branż, w tym gastronomii czy rozrywki. Co się wiąże z powyższym, hipermarkety i galerie handlowe mogłyby zostać otwarte w niedziele, ale tylko pod warunkiem radykalnie wyższych płac za pracę w tym dniu niż za pracę w niedziele. Nasza propozycja to 2,5 razy wyższe stawki za pracę w niedziele niż za pracę w dni powszednie. Innymi słowy minimalna płaca godzinowa za pracę w niedziele wynosiłaby 45,75 zł, a minimalna płaca za ośmiogodzinny dzień pracy w niedziele wynosiłaby 366 zł. Dzięki takiemu rozwiązaniu w niedziele pozostałyby otwarte tylko te sklepy, które byłyby gotowe godnie płacić”, podaje Związkowa Alternatywa w komunikacie na stronie internetowej.